Jacek Bąk czeka na wyrok w drugiej instancji ws. długu o wartości ok. 150 tys. złotych. Ma związek ze sprawami majątkowymi z byłą żoną. Już teraz deklaruje, że jeżeli sprawa nie pójdzie po jego myśli „polskie obywatelstwo potnę nożyczkami bez zawahania. Mam jeszcze francuskie”.
Jacek Bąk ma na koncie bujną karierę piłkarską we Francji, gdzie grał w Olympique Lyon i RC Lens. Mieszkał tam przez dekadę, więc oprócz obywatelstwa polskiego, może pochwalić się też francuskim. Przez dwa sezony występował w katarskim Al-Rayyan, by skończyć karierę w Austrii Wiedeń. W reprezentacji Polski był bliski dołączenia do klubu „100”, bowiem zaliczył 96 występów w „Biało-Czerwonych” barwach.
Były reprezentant kraju od kilku lat walczy o sprawiedliwość przed obliczem sądu z byłą żoną o podział majątku. Pod koniec zeszłego roku Sąd Rejonowy w Lublinie orzekł, że Jacek Bąk musi zapłacić 100 tys. zł Okręgowemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej w Puławach za dostarczenie energii do lokalu, którego jest współwłaścicielem.
Wedle informacji podanych przez „WP Sportowefakty” okazuje się, że chodzi o lokal, w którym do 2018 roku jego była żona prowadziła klub fitness. Sąd stwierdził, że nieruchomość ma wrócić w ręce Jacka Bąka. Problem w tym, że Okręgowe Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej wciąż dostarczało energię do lokalu (mimo wypowiedzenia umowy przez byłą żonę Bąka). Przez to co miesiąc dług byłego piłkarza rośnie o 3,5 tys. złotych – i na chwilę obecną, jak mówi sam zainteresowany – sięga ok. 150 tys. złotych.
Jacek Bąk tłumaczy, że obecnie musi ważyć słowa, bo sprawa jest w toku, ale stwierdził, że to „patologia” i to „chore”. W rozmowie z WP SportoweFakty zaznacza, że jeśli sprawa nie pójdzie po jego myśli: – Natychmiast zrzekam się obywatelstwa, długo nie będę czekał. Mam jeszcze obywatelstwo francuskie, więc nim będę się posługiwał. Polskie potnę nożyczkami bez zawahania.