Mariusz Pawełek, były bramkarza Wisły Kraków z czasów świetności, w cyklu spotkań „Legends Corner” wrócił na moment do czasów Macieja Skorży i opowiedział historię kibica, która łapie za serce.
Za kadencji trenera Macieja Skorży piłkarze Wisły Kraków dwukrotnie okazywali się najlepsi w rozgrywkach ligowych w Polsce. Oprócz znakomitej formy na boisku również poza nim udowadniali, że mają wielkie serca – często goszcząc na oddziale onkologii dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Spotykali się tam z dziećmi na skraju życia i śmierci, dając im radość z możliwości poznania piłkarskiego idola.
Do jednych z takich odwiedzin wrócił niedawno Mariusz Pawełek w cyklu spotkań „Legends Corner”, w którym na stadionie Wisły przy okazji meczów wraca się do lat świetności klubu. Prowadzący to spotkanie opowiedział historię, gdy do ówczesnego bramkarza Wisły podszedł chłopiec, prosząc o koszulkę z podpisem.
Mariusz Pawełek powiedział, że niestety wszystko już rozdał. Zagwarantował, że za 3-4 tygodnie przywiezie mu upominki. Chłopak odpowiedział: – Panie Mariuszu, ale za trzy tygodnie to ja prawdopodobnie nie będę już żył.
Jak opowiedział prowadzący to spotkanie – Mariusz Pawełek, wtedy wsiadł do samochodu i pojechał do klubowego sklepu przy Reymonta. – Wykupił pół asortymentu i obdarował chłopca – dodał. Były bramkarz Wisły nie krył wzruszenia, po powrocie do tej historii zaczął łamać mu się głos.
– Pamiętam dokładnie tę sytuację, choć ciężko mi teraz mówić… Byłem częstym bywalcem tego szpitala, trener Skorża zawsze do mnie podchodził i mówił: „Ty mi Mariusz nigdy nie odmówisz”. Ciężko było się zebrać przed meczem, bo dwa dni dochodziłem do siebie… Te dzieci potrzebują wsparcia zdrowych ludzi, bo to utrzymuje je przy życiu. A my w takich momentach nabieramy pokory i doceniamy to, co mamy i posiadamy – stwierdził były piłkarz Wisły Kraków.