Kibice Legii Warszawa z niesmakiem przyjęli informację o cenach biletów na mecz pożegnalny Artura Boruca przeciwko Celtikowi Glasgow. Podobne zdanie wyraził ten, którego będą żegnać. Tymczasem wychodzi na światło dzienne, że legenda Legii mogła „sprawić, by koszty meczu były niższe”.
20 lipca, o godz. 18:00, na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 odbędzie się „King’s Party”, uświetniające zakończenie kariery Artura Boruca. Kibice Legii Warszawa z niesmakiem przyjęli ceny biletów na to spotkanie.
Najtańszy bilet dla osób nieposiadających karnetu na nowy sezon i dla tych, którzy nie chcą dopingować Legii z perspektywy „Żylety” to koszt rzędu 95 zł. Dla porównania mecz eliminacji Ligi Mistrzów Lecha Poznań przeciwko Karabachowi Agdam to koszt 60-90 zł.
Nie dziwne, że warszawscy kibice wyrażają swoje niezadowolenie tym faktem. Dołączył do nich sam Artur Boruc, który najpierw na Instagramie, później na Twitterze w swoim stylu zaczepił włodarzy Legii za wygórowane ceny.
Najpierw zamieścił wpis InstaStory – Zdumienie i poczucie żenady… Polska – w którym dał do zrozumienia, co sądzi o sprawie biletów na swój pożegnalny mecz. Chwilę później opublikował na Twitterze – Ceny biletów… Pamiętajmy, ze to będzie jedyny wieczór Legii w Europie w tym sezonie… przy okazji można pomachać jakiemuś bramkarzowi…
Następnie legendarny bramkarz Legii i Celticu dodał wideo, w którym stwierdził, że wyjaśni aferę biletową, po chwili dodał, że „tu nie ma co ku*wa wyjaśniać”.
Nową perspektywę na sytuację naświetlił Krzysztof Stanowski. Zasugerował, że Artur Boruc pobiera za mecz pożegnalny niemałą gażę, przez co ceny biletów są tak wysokie. – Legia ma bardzo duże koszty organizacyjne związane z pożegnalnym meczem Boruca. Sam Boruc mógłby z łatwością sprawić, by te koszty były znacznie niższe. I wówczas ceny biletów też z pewnością byłyby niższe – napisał na Twitterze.