Do 9 kwietnia rozegrał 18 meczów w koszulce Stomilu Olsztyn, potem słuch o nim zaginął. Szokującą (nienawidzimy tego słowa, ale tu pasuje jak ulał) diagnozę tej sytuacji przedstawił portal stomil.olsztyn.pl. 21-latek rodem z DR Kongo, którego do Polski ściągnął Krzysztof Stanowski, miał kraść pieniądze ze wspólnej drużynowej skarbonki.
[the_ad id=”3886″]
Jonathan Simba Bwanga trafił latem zeszłego roku do Stomilu Olsztyn na wypożyczenie z Radomiaka Radom, który chciał, żeby Kongijczyk nieco okrzepł na zapleczu Ekstraklasy. 21-letni stoper, kapitan reprezentacji DR Kongo do lat 23, rozegrał w tym sezonie Fortuna 1. ligi osiemnaście spotkań i jedno w Pucharze Polski. Problem w tym, że 9 kwietna, po meczu z Miedzią Legnica, słuch o nim zaginął.
Byłby to materiał na niezły kryminał, ale klub z Olsztyna poinformował, że zawodnik nie gra ze względu na problemy osobiste. Na szczęście są kibice, którzy zrobili własne śledztwo. Jego wyniki są więcej niż zaskakujące. Początkowo sądzono, że Jonathan Simba Bwanga po prostu poleciał w długą. Nocne życie Olsztyna niejednego pokonało. Okazuje się, że to nie alkohol, panienki i narkotyki zwiodły na manowce Kongijczyka. Jak informuje portal stomil.olsztyn.pl, piłkarz okazał się zwykłym kleptomanem – kradł pieniądze ze wspólnej zbiórki na cele statutowe drużyny.
Zawodnicy Stomilu zorientowali się, że ze wspólnej skarbonki na cele drużynowe znikają fundusze, mimo że zespół niczego nie organizował, nie kupował i nie zamawiał. Piłkarze we własnym gronie postanowili więc sprawdzić, co się dzieje i kto może być za to odpowiedzialny. Już pierwsze podejrzenia padły na Bwangę, który najczęściej z szatni wychodził jako ostatni. Jego partnerzy z drużyny zdecydowali się na zostawienie w szatni ukrytych kamer, żeby złapać złodzieja na gorącym uczynku. I to nie było zbyt trudne, bowiem niczego niespodziewający się obrońca został nagrany, gdy buszuje w poszukiwaniu pieniędzy we wspólnej skarbonce. W międzyczasie zorganizowano jeszcze jedną prowokację, której celem był Bwanga.
stomil.olsztyn.pl
Tym bardziej wydaje się szokujące, że złapany za rękę złodziej mówi, że to nie jego, że on szukał tylko kawy. A gdy to nie wystarczyło, próbował wybielić się ze swoich kleptomańskich zachowań rasizmem swoich kolegów z drużyny. Choć „wybielić” to nie najfortunniejsze określenie w tej sytuacji. Tonący brzytwy się chwyta.
Kongijczyk, któremu przedstawiono poważne zarzuty kradzieży, miał tłumaczyć się tym, że po prostu szukał kawy. Grającemu o utrzymanie Stomilowi nie w smak było bynajmniej tracić filar defensywy, a trener Piotr Jacek zastanawiał się, czy wyrzucenie Bwangi z drużyny jest odpowiednią karą. Brano pod uwagę także to, by obrońca z lepkimi rękoma przebierał się w osobnej szatni. Ostatecznie decydujący głos należał do drużyny, która zdecydowała, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i woli skupić się na walce o utrzymanie, a nie pilnowaniu swojego dobytku. Zawodnicy Stomilu nie wiedzą, czy Bwanga kradł także pieniądze z ich portfeli, bowiem nikt się nie zorientował i za rękę nie złapał. Sami piłkarze po kilku dniach też zastanawiali się nad tym, czy wyrzucenie go z drużyny nie jest może zbyt dużą karą, natomiast wątpliwości rozwiał sam Jonathan Simba Bwanga, wysyłając do kilku z nich wiadomości z oskarżeniami o rasizm. Także szybko przeszła im ewentualna litość.
stomil.olsztyn.pl
Stomil Olsztyn skrócił wypożyczenie zawodnika Radomiaka Radom. Olsztynianie pożegnali się z 1. ligą, w przyszłym sezonie będą szukali szczęścia na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce.