Lublin od jakiegoś czasu stał się stolicą groteski polskiego futbolu. A ten, kto nie połączyłby tacy, czy jak później ustalono, plastikowego organizera na dokumenty w rękach trenera Feio z głową prezesa klubu Pawła Tomczyka, ten nie śmieje się w cyrku. Motor i Feio zaprezentowali kolejny spektakl żenady. A wszystko zaczęło się od jednego z zawodników, który był uczestnikiem stłuczki z autokarem.
Portal „Jawny Lublin” ujawnił, że stłuczka pod stadionem Arena Lublin była spowodowana nieodpowiednią jazdą kierowcy autokaru. To ustalili policjanci. Zdaniem świadków, piłkarz Motoru Lublin, uczestnik zdarzenia wcześniej kręcił bączki swoim samochodem.
– Zaczął krzyczeć, a za chwilę dołączył do niego portugalski trener. Wrzeszczał, przeklinał, żeby wszyscy sp****lali. Wszystko przy dzieciach – czytamy na łamach wspominanego portalu.
– Jak oni się zachowują? Jak jakieś gwiazdy! Feio? Matkom przy autokarze pełnym dzieci kazał wypadać – to wypowiedzi obserwatorów zajścia.
Od początku roku Motor Lublin gości na czołówkach portali internetowych głównie dzięki swojemu trenerowi Goncalo Feio. Wszystko zaczęło się już od legendarnej i niezwykle kuriozalnej historii z prezesem klubu, Pawłem Tomczykiem, który dostał od Portugalskiego szkoleniowca plastikowym organizerem w głowę.
Motor Lublin po niesamowitej pogoni za czołówką, w końcu zdołał załapać się na miejsce barażowe, by w końcu wywalczyć awans na zaplecze PKO Ekstraklasy. To może być emocjonujący sezon nie tylko na boiskach Fortuna 1. Ligi.