Na długo przed erą internetu Włosi wykonali najbardziej instagramowe zdjęcie w historii futbolu – widać na nim cztery osoby grające na pokładzie samolotu w ulubioną włoską grę karcianą, scopę. Na stole przed nimi stoi Puchar Świata.
Na długo przed erą internetu Włosi wykonali najbardziej instagramowe zdjęcie w historii futbolu – widać na nim cztery osoby grające na pokładzie samolotu w ulubioną włoską grę karcianą, scopę. Na stole przed nimi stoi Puchar Świata.
Po zajęciu czwartego miejsca na Euro 1980 odbywającego się we Włoszech, turnieju, zapamiętanego głównie przez wybryki angielskich fanów. W podobnym czasie przez włoskie calcio przetoczyła się burza związana z aferą Totonero 80. W handel meczami zamieszany był ich najlepszy snajper, Paolo Rossi, ukarany dwuletnią dyskwalifikacją.
Dwa lata później kadra Włoch pod kierownictwem Enzo Bearzota pojechała na mundial do Hiszpanii z Rossim, któremu dopiero co skończyło się zawieszenie. Włosi cudem prześlizgnęli się przez rozgrywki grupowe, awansując dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu od reprezentacji Kamerunu, po drodze remisując z Polską (0:0), Peru (1:1) i właśnie Afrykańczykami (1:1).
Zmiana nadeszła w meczu z mistrzami świata, Argentyńczykami, z młodym Diego Maradoną w składzie. Tardelli i Cabrini ustalili wynik spotkania na 2:1.
Kolejną przeszkodą dla podbudowanych Włochów była wielka Brazylia. Mecz przeszedł do historii jako jedno z najlepszych spotkań w historii mistrzostw świata. Widzowie zgromadzeni na Estadio de Sarria w Barcelonie zobaczyli 5 bramek i zwroty akcji, jakich nie powstydziłby się David Fincher. Po przegranym meczu Brazylijczyk Zico wieszczył koniec romantycznego futbolu, według niego to „dzień, w którym umarła piłka”, a to przez całkowite zdominowanie środka pola przez „Azurrich” i karę, jaką wymierzyli im Włosi za zbyt ofensywny styl gry, gdy mogli napawać się remisem, który dawał 'Canarinhos” awans do półfinału.
W półfinale włoska drużyna wyeliminowała Polskę (wówczas bez Bońka pauzującego za kartki) po dwóch bramkach Paolo Rossiego, awansując tym samym do finału pierwszy raz od 1970 roku.
Mecz finałowy pomiędzy RFN i Włochami w Madrycie zgromadził 90 tysięcy kibiców, wśród nich znalazł się prezydent Włoch, Sandro Pertini, który ponoć jako lider ruchu antyfaszystowskiego wydał wyrok na Mussoliniego. Włosi nie dali najmniejszych szans Niemcom, których było stać jedynie na honorowe trafienie na 3:1 autorstwa Breitnera. Do historii finału zapisała się eksplozja radości Marco Tardelliego, nazwana „l’urlo di Tardelli”, czyli „krzyk Tarrdellego”, ikoniczna, niepohamowana radość Włocha po golu na 2:0.
Po ostatnim gwizdku sędziego włoski komentator Nando Martellini wybuchł sławnym „Campioni del mondo, campioni del mondo, campioni del mondo” (sentencja wylądowała na pierwszej stronie LGdS kolejnego dnia).
Po czym Puchar Świata wyrzucił w niebo 40-letni Dino Zoff. Prezydent Pertini wrócił do kraju tym samym samolotem co drużyna świętująca trzecie mistrzostwo świata. Na jego pokładzie powstało słynne zdjęcie, na którym na pierwszym planie postawiony na stoliku jest Puchar Świata, a wokół niego siedzi czterech zasłużonych dla Italii, grających w ulubioną karciankę Włochów scopę – trener Enzo Bearzot (z fajką w ustach), kapitan drużyny Dino Zoff (po lewej), prezydent Pertini (w okularach) i skrzydłowy Franco Causio (z wąsem).
Teraz, tuż po zdobyciu mistrzostwa Europy, „szefowie obrony” reprezentacji Włoch, Bonucci i Chiellini, upamiętnili zwycięstwo według obecnie panujących standardów, które dyktuje Robert Lewandowski…