Legia Warszawa przegrała w rewanżu aż 0:3. Tym razem kibice nie mogą upatrywać winnego w osobie Kacpra Tobiasza, choć i on znów zawiódł przy pierwszej straconej bramce. W czwartkowy wieczór Molde było kilka klas lepsze, wygrywając w dwumeczu 6:2.
Legia Warszawa po pierwszym meczu fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy, w którym uległa w Norwegii Molde 3:2 po dwóch fatalnych błędach Kacpra Tobiasza, jest zmuszona szukać goli na wagę awansu.
Legioniści rozpoczęli mecz rewanżowy w najgorszy z możliwych sposobów. Piłkarze Molde już pierwszej akcji zagrozili bramce Legii i zdobyli gola po złym zachowaniu Kacpra Tobiasza. Bramkarz gospodarzy „wypluł” piłkę przed siebie – ta spadła pod nogi Guldbradsena, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w bramce.
Legia Warszawa wobec straty bramki już w 2. minucie potrzebuje już trzech trafień, by bezpośrednio awansować do kolejnej rundy Ligi Konferencji Europy. Dwa trafienia będą oznaczały dogrywkę.
Norwegowie wyprowadzili drugi cios w 21. minucie meczu. Do bramki Legii trafił Hestad po składnej akcji. Najpierw Tobiasza ratował słupek, później był już bezradny wobec silnego wstrzelenia piłki w pole karne i celnego wykończenia piłkarza Molde.
Legioniści w drugiej części pierwszej połowy przejęli inicjatywę, ale nie udało im się zagrozić bramce Molde poza kilkoma celnymi strzałami, które nie sprawiły większych problemów golkiperowi gości Petersenowi.
Na drugą połowę podobnie jak w Norwegii piłkarze Legii wyszli odmienieni. Jednak długo nie udało im się trafić do siatki gości. W 60. minucie Marc Gual umieścił piłkę w bramce – sędzia natychmiast przerwał Hiszpanowi radość po bramce, bo znalazł się na pozycji spalonej.
W 67. minucie Guldbradsen zdobył drugą bramkę w rewanżu i czwartą w dwumeczu z Legią. Wynik 0:3 oznaczał, że stołeczny klub potrzebował pięciu goli.
Legia Warszawa pożegnała się z europejskimi pucharami. Teraz przed nią zmagania w Ekstraklasie. Już w niedzielę podejmie na wyjeździe Koronę Kielce.