Vuković uderza w Boruca. Nie przebiera w słowach

autorstwa redakcja, 2 lata temu

– Jego zachowanie w meczu z Wartą było ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała wtedy ta drużyna. To opinia Aleksandara Vukovicia o Arturze Borucu. Ustępujący ze stołka trener byłych mistrzów Polski nie widzi miejsca dla 65-krotnego reprezentanta Polski w ostatnim meczu Ekstraklasy, w którym Legia zmierzy się z Cracovią. Nie będzie pożegnania z Borucem w tym sezonie.

[the_ad id=”3886″]

21 maja na Łazienkowską zawita drużyna Cracovii. Ostatnia kolejka to czas pożegnań i tak będzie w szeregach legionistów, bowiem z zespołem żegna się Aleksandar Vuković, który spełnił swoją misję i utrzymał klub w elicie. Nie miał łatwego zadania – gdy obejmował stery, Legia była na ostatnim miejscu w tabeli Ekstraklasy.

Długo mówiło się o tym, że będzie to też pożegnalny mecz dla Artura Boruca. Były reprezentant Polski ostatni mecz w barwach Legii zagrał 13 lutego przeciwko Warcie Poznań. Nie zapamięta tego meczu najlepiej. Wkurzony golkiper odepchnął jednego z rywali, trzymając go za twarz. Po czerwonej kartce oburzony zszedł z boiska, popychając kamerzystę. Po meczu na Instagramie dał wulgarny popis swoich możliwości, wyzywając sędziego. Komisja Ligi nałożyła na Boruca karę w wysokości 25 tys. zł i trzech meczów zawieszenia. Vuković kilka tygodni temu ujawnił, że kara nie została do tej pory zapłacona.

– Jego zachowanie w meczu z Wartą było ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała wtedy ta drużyna. Przegrywaliśmy 0-1 i mogliśmy gonić wynik. W osłabieniu to jest zawsze dużo trudniejsze. Na dodatek Artur dostał trzy mecze kary i zostaliśmy wtedy z dwoma młodymi bramkarzami, z Misztą i Kacprem Tobiaszem. W decydującym momencie sezonu. A trzeba pamiętać, że obaj ci młodzi bramkarze nie udźwignęli presji jesienią, gdy byli wstawiani do bramki, więc były poważne obawy, jak będzie tym razem – ujawnił Aleksandar Vuković.

– Legia mogła być na miejscu Wisły Kraków i rozmawialibyśmy w innym nastroju. W Warszawie też się wszystkim wydawało, że wielki klub taki jak Legia nie może spaść. Może mamy dzisiaj na to przykład Wisły – przyznał szkoleniowiec, podkreślając, że utrzymanie Legii wcale nie było takim łatwym zadaniem. A morale po odejściu z klubu Czesława Michniewicza szorowało o dno.

– Toczyła się fałszywa narracja, że Legia to słaba i zmanierowana drużyna, która nawet walczyć nie potrafi. Ale właśnie wokół tego udało mi się zjednoczyć ten zespół. Jestem dumny z pracy, jaką udało się tu przez te kilka miesięcy wykonać. Nikt nam nic nie dał za darmo. Trzeba było tę drużynę zbudować i ta sztuka nam się udała. Zaczęliśmy od robienia porządku w szatni, od przywrócenia reguł, od pilnowania regulaminu, od powrotu do dyscypliny. To było niezbędne, bo było sporo skłonności do anarchii w tej grupie. Co też sporo mówi o problemach, z jakimi się spotkałem w obecnym zespole, bo na przykład w drużynie, którą tu poprzednio prowadziłem, w ogóle nie było takiej potrzeby – podkreślił ustępujący z Legii trener.

Aleksandar Vuković odniósł się również do sprawy Kosty Runjaicia, który jest kandydatem numer jeden do objęcia sterów w Legii po Serbie. – No co mam powiedzieć… To oczywiste, że poczułem się niefajnie, bo wcześniej żadnych sygnałów z klubu nie miałem. A taka była umowa, że jak zapadnie decyzja o nowym trenerze, to zostanę o tym poinformowany. Bardziej nie podobało mi się to, że to nastąpiło w momencie, gdy wszystko wygrywaliśmy, ja zostałem trenerem miesiąca w Ekstraklasie, a drużyna nabrała wiary w to, że możemy pokonać w lidze każdego. Nagle w to wszystko zostało zasiane ziarno wątpliwości. Wszyscy zrozumieli, że w tym składzie personalnym długo już nie popracujemy, a ten facet, który chodzi w dresie trenera, za chwilę nie będzie tu o niczym decydował. W takiej sytuacji zespół może nawet podświadomie zacząć funkcjonować i zachować się inaczej wobec trenera. Podświadomie może się zmienić poziom dyscypliny i koncentracji drużyny — wyjawił.

– Pamiętam, że przed zwolnieniem mnie z Legii w 2020 r. dość mocno wyraziłem opinię, że naszym problemem jako klubu jest brak szacunku dla ludzi. I jeśli to się nie zmieni, to nic trwałego tu nie zbudujemy. Nadal mam tę samą opinię co dwa lata temu. Szacunek do człowieka to nie są najlepsze w Polsce warunki do pracy czy najwyższa krajowa pensja. Ja ten szacunek rozumiem inaczej – skwitował „Vuko”.