Bartosz Salamon miał wielkie pretensje do sędziego Pawła Raczkowskiego. W przerwie meczu Lech – Pogoń mocno go skrytykował. Stwierdził, że „to wielki skandal”.
Mecz Lecha Poznań z Pogonią Szczecin zakończył się remisem 2:2. Na głowę sędziego spadła lawina krytyki. Pawła Raczkowskiego przy dyktowaniu obu karnych wspierał VAR. Ale największe kontrowersje wywołała sytuacja z 45. minuty, gdy nie dał drugiej żółtej kartki Triantafyllopoulosowi.
Chwilę przed przerwą Sousa ruszył z groźną kontrą, wtedy nieprzepisowo zatrzymał go Triantafyllopoulos. Arbiter z Warszawy zastosował przywilej korzyści. Lech pognał z kontrą. W momencie przerwania gry gospodarze domagali się drugiej żółtej kartki dla Greka i wyrzucenia go z boiska
— Tutaj nie ma o czym mówić, bo myślę, że wszystko było jasne. Wszyscy to widzieli, nie wierzę, że takie coś może się wydarzyć na boiskach Ekstraklasy. Skoro obrońca ma żółtą kartkę, popełnia ewidentny faul na drugą żółtą, to nie rozumiem sensu przywileju. Przerywasz akcję i dajesz czerwoną kartkę, gramy w przewadze. To jest dla mnie niewytłumaczalne — pieklił się na gorąco w przerwie meczu dla na antenie Canal + Bartosz Salamon.
— Pięć minut później, nagle zamieszanie, ręka, której nie widziałem. Pewnie sprawdzili na kamerach, ale może to jest wielki skandal i nic na to nie poradzimy — podsumował.
Mecz zachował status quo pomiędzy oboma ekipami walczącymi o miejsce premiowane startem w eliminacjach do europejskich pucharów. Po dzisiejszym remisie bliżej celu jest Lech, mający 3 punkty przewagi nad Pogonią.