Arka Gdynia wypuściła z rąk awans do PKO Ekstraklasy w samej końcówce finałowego meczu barażowego przeciwko Motorowi Lublin. Gdynianie prowadzili do 87. minuty, by ostatecznie przegrać 1:2. Po meczu piłkarze podeszli pod trybunę najzagorzalszych fanów, gdzie przez moment zrobiło się gorąco.
Rozmowę motywacyjną kiboli Arki można uznać oficjalnie za nieudaną. Nie dość, że piłkarze z Gdyni przegrali bezpośrednią walkę o awans z GKS-em Katowice, to w dodatku – mimo zwycięstwa w półfinale baraży o PKO Ekstraklasę – znów wyłożyli się na ostatniej prostej po porażce 1:2 przed własną publicznością.
Goryczy kibicom Arki dodaje fakt, że to ich pupile prowadzili do 87. minuty meczu po kuriozalnej bramce Olafa Kobackiego, który wykorzystał złe zachowanie formacji obronnej. Zdaniem wielu obserwatorów, ten gol nie powinien zostać uznany przez Szymona Marciniaka, bowiem piłkarz gospodarzy w momencie wykonywania „5” był już w polu karnym.
W drugiej połowie gospodarze mieli kilka szans na podwyższenie wyniku, ale Czybak i Kobacki przegrywali pojedynki z Rosą.
W końcówce meczu Motor postawił wszystko na jedną kartę. W 87. minucie świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Bartosz Wolski, doprowadzając do wyrównania.
W doliczonym czasie gry Motor rozstrzygnął mecz. W 93. minucie Ceglarz pobiegł lewym skrzydłem i dograł do Ndiaye, a ten dał awans do PKO Ekstraklasy piłkarzom z Lublina.
Po końcowym gwizdku Szymona Marciniaka kibice Arki Gdynia zeszli pod same bandy reklamowe w kierunku piłkarzy. Ci podeszli do nich. Kibice zażądali od zawodników zdjęcia wszystkich koszulek, pokazując, że są niegodni noszenia barw ich klubu. „Jak można było to spier***ić?! To jest niewyobrażalne, co się ka stało w tym sezonie! Oddawajcie koszulki…” – krzyczał jeden z fanów.