Dzięki Legii przeżył „najlepszy moment w życiu”, mimo że siedział w więzieniu

autorstwa redakcja, 1 rok temu

Kontrowersyjny właściciel FCSB, Gigi Becali, znowu sprawił, że jest o nim głośno w Rumunii. Tym razem wspomina czas spędzony za kratami i mecz z Legią Warszawa, gdy po wyniku 2:2 przy Łazienkowskiej Steaua Bukareszt awansowała do Ligi Mistrzów. Uważa, że to był „najlepszy moment w jego życiu”.

Lista osiągnięć Gigiego Becaliego jest długa i można, by spisać solidną powieść o szalonych pomysłach Rumuna. Warto choćby przypomnieć jak skrajne postawy przybierał w trakcie „walki z koronawirusem”, gdy zakazał kąpieli piłkarzom swojej drużyny we wspólnej szatni. Mogli opłukać się dopiero w swoich domach. W tym samym czasie wspierał prawdziwe oblicze pandemii, dotując lokalne szpitale.

W 2022 roku, gdy szczepienia na COVID-19 zaczęły być powszechne, stwierdził, że zaszczepieni piłkarze nie mogą grać w jego drużynie, bo ich „osłabiają”. – Możecie się śmiać, ale to ja mogę mieć rację. Zaszczepieni zawodnicy tracą siły. To udowodnione naukowo – cytował prezesa rumuński dziennikarz, Emanuel Rosu.

Becali na początku przemian w Rumunii – po upadku reżimu Ceausescu – obracał swoimi ziemiami z armią. Nie miały większej wartości, ale zostały odkupione za miliony dolarów. W zamian Becali dostał atrakcyjniejsze tereny. Te środki posłużyły mu do odbudowy potęgi Steauy Bukareszt. I to, pomimo że w dzieciństwie kibicował największemu rywalowi zza miedzy, Dinamo Bukareszt.

W 2013 roku Gigi Becali został skazany na karę trzech lat więzienia. Wyrok dotyczył nielegalnego handlu ziemią, przez który skarb państwa stracił miliony dolarów. W tym czasie jego Steaua Bukareszt grała w eliminacjach Ligi Mistrzów w ostatniej rundzie z Legią Warszawa, a on musiał wyczekiwać informacji o końcowym wyniku w więziennej celi. Pierwsze spotkanie w Bukareszcie zwiastowało, że to polski zespół będzie faworytem, ale mecz zakończył się wynikiem 2:2 i to Rumuni cieszyli się z awansu.

Po latach, mimo odsiadki, Becali miło wspomina ten czas, o czym wspomina niedawno udzielonej rozmowie. – To był mój najlepszy rok w piłce nożnej. Siedziałem w więzieniu w Jilavie z telefonem przy uchu. To był najlepszy, najbardziej radosny moment w moim życiu. Mecz miał się ku końcowi. Telefon miałem na korytarzu. Kiedy rozmawiałem, rozległ się ostatni gwizdek. Usłyszałem: „awansowaliśmy”. Wyszedłem z sali, położyłem się do łóżka, bo miałem łóżko przy drzwiach i zostałem na kwadrans w jakiejś wielkiej radości i rykiem łez. Ale nie z powodu tej kwalifikacji. Pomyślałem, że nawet w więzieniu pokazuje, że mnie broni (Bóg) – opowiada Becali portalowi sport.ro.

Rumun w wywiadzie ujawnił, ile zarobił dzięki awansowi do Ligi Mistrzów. – Siedzę w więzieniu z telefonem i pac! Wziąłem 25 milionów euro za awans. Potem pac! Sprzedaliśmy Chirichesa za 10 mln. Pac! Poszedł Gardoș! Z samego futbolu zarobiłem 40 mln. Widzieliście, jak Bóg tym kieruje?! Ja w więzieniu i biorę dziesiątki milionów – opowiada w swoim stylu Becali.