Szymon Marciniak 15 dni po poprowadzeniu finału mundialu między Argentyną a Francją wrócił do sędziowania. Polski sędzia eksportowy poprowadził mecz na szczycie ligi egipskiej, w którym Al Ahly zmierzyło się z Pyramids FC. By poprowadził to spotkanie, kluby musiały użyć specjalnego przepisu.
Dokładnie 15 dni trwał rozbrat z gwizdkiem Szymona Marciniaka. Ponad dwa tygodnie minęły od szalonego finału mistrzostw świata, gdy oczy całego świata były zwrócone na polskich sędziów. Wtedy wyłapywali przewinienia na Lionelu Messim i Kylianie Mbappe, tym razem w ich miejsce wskoczyli Shady Hussein i Mostafa Fathi z Al Ahly i Pyramids FC.
Razem z Marciniakiem do Egiptu polecieli Adam Kupsik, Radosław Siejka, Tomasz Musiał oraz brat sędziego – Tomasz Marciniak. Dwaj pierwsi będą asystentami na linii, pozostali obsadzą miejsca w wozie VAR.
Występ Szymona Marciniaka w meczu pomiędzy liderem a czwartą drużyną ligi egipskiej umożliwił specjalny zapis w regulaminie, który daję możliwość poprowadzenia spotkania zagranicznemu arbitrowi tylko w przypadku, kiedy jedna z ekip zdecyduje się opłacić jego wynagrodzenie.
Spotkanie wygrała drużyna Al Ahly 3:0. „Gwoździa do trumny” ekipie Pyramids FC wbił Ahmed Sami, który trącił dośrodkowaną piłkę w taki sposób, że pokonał swojego bramkarza.